Kiedyś, może ktoś zastanawiał się czy słuszne jest produkowania bezmięsnych kiełbas i innych zamienników, które mają udawać oryginalny produkt. W sumie to może się wydawać, że to nie ma sensu. Ale dlaczego jednak ma?
Lubię próbować nowości kulinarnych. Zostało mi to z lat dzieciństwa gdy byłem zafascynowany poczynaniami Pascala Brodnickiego. On, albo inny znany kuchmistrz powiedział, że prawdziwy kucharz nie boi się próbować nowych smaków i nie marnuje jedzenia.
Dlatego, nie będąc weganinem postanowiłem poprosić Bezmięsny Mięsny o możliwość spróbowania ich produktów. Po pierwsze zaskoczyła mnie ich szeroka oferta, a po drugie wysoka jakość otrzymanych produktów. Przed głównym testem jeszcze opiszę, dlaczego według mnie warto przekonać się, choćby od czasu do czasu do roślinnych zamienników.
Roślina czy mięso – jakość białka, wartość odżywcza
Wiele osób boi się, że białko pochodzenia roślinnego jest gorszej jakości, bo jest niepełnowartościowe. Owszem, ale nie do końca. Rośliny w zależności od gatunku mają różny skład pod względem aminokwasowym. Zboża ubogie są np. w tryptofan i leucynę, ale już rośliny strączkowe mają ich porządną ilość. Odpowiednie urozmaicając dietę wegańską bez problemu można dostarczyć naszemu organizmowi wszystkich niezbędnych aminokwasów. Więcej o mitach żywieniowych.
To nie jest tak, że nasze ciało „wie”, że to białko niepełnowartościowe, po prostu używa enzymów, żeby je rozłożyć do peptydów, a później do aminokwasów. Jeżeli potrzebuje to wykorzystuje te ostatnie do budowy własnych tkanek, dobierając je z tej puli, która jest. Oczywiście tkanki roślinne są trudniejsze do strawienie, ale nawet na diecie stricte wegańskiej można być zawodowym kulturystą. Bycie po prostu zdrowym człowiekiem jest łatwiejsze.
Testy bezmięsnego mięsa
Jak już wspominałem bardzo lubię kulinarne nowości, więc z nie małym zapałem rozpocząłem degustację i testy. Do dyspozycji miałem m.in. pepperoni, gyros, pieczeń, boczek i dwa rodzaje kiełbasy. Wachlarz produktów oferowany przez Bezmięsny Mięsny jest bardzo szeroki.
Ocena organoleptyczna roślinnego gyrosa
Na pierwszy ogień poszedł gyros. Skład jest całkiem przystępny: białko pszenne, woda, olej rzepakowy, koncentrat pomidorowy, mąka sojowa, mąka ziemniaczana, sos sojowy (składniki: ziarno soi, woda, mąka pszenna, sól), płatki drożdżowe nieaktywne, olej rzepakowy, sól, ocet jabłkowy, cukier, przyprawy naturalne. Bez zbędnych polepszaczy, konserwantów czy barwników.
Pierwsze co się rzuca w oczy to oczywiście wygląd produktu – przypomina po prostu kawałki przyprawionego mięsa. Drugie co można ocenić to zapach – intensywnie, ale nie nachalnie przebijają się na pierwszy plan przyprawy typowe dla tego dania. Ponadto można wyczuć nutę sosu sojowego, ale w niczym to nie przeszkadza.
Najważniejszym testem jest smak. Na zimno nie powala z nóg, jednak po odpowiedniej obróbce termicznej – miałbym problem zgadnąć czy to mięso czy nie, gdybym nie wiedział co jem.
Ja swoją porcję przysmażyłem na patelni z odrobiną oleju rzepakowego. W międzyczasie pokroiłem kapustę pekińską, pomidora i wydrążyłem bułki, które posłużyły za kieszonkę na gyrosa. Do tego ostry ketchup i jogurt naturalny – jeżeli kupiłbym taki zestaw na straganie to nie uwierzyłbym że to danie całkowicie roślinny.
Ocena organoleptyczna roślinnego pepperoni
Drugim produktem, który mnie całkowicie zaskoczył, było pepperoni. Przepadam za ostrymi, wyrazistymi smakami, więc trochę żałuję, że tak szybko zjadłem ją całą. Również i w tym przypadku skład jest w zupełności naturalny: białko pszenne, woda, olej rzepakowy, koncentrat pomidorowy, sos sojowy (składniki: ziarno soi, woda, mąka pszenna, sól), mąka sojowa, płatki drożdżowe nieaktywne, mąka ziemniaczana, przyprawy (w tym gorczyca), sól.
Produkt jest ostry, pieprzny, paprykowy – wyczuwalne ziarnka gorczycy. Wyczuwalne białko roślinne, nie jest to wada. Zapach zbliżony do oryginału, trochę jakby można było poczuć przyprawę do mięsa. Struktura roślinnego pepperoni jest bardziej gąbczasta, nie tak sucha jak zwykła kiełbasa, ale po obróbce termicznej – idealne.
Dla kogo i po co roślinne mięso
Właściwie to dla każdego. Produkty nie są przeznaczone wyłącznie dla wegan i wegetarian – nie trzeba kierować się specjalną filozofią w życiu. Jedni sięgają po roślinne zamienniki z powodów etycznych, a inni chcą unikać cholesterolu zwierzęcego.
Na samym początku wpisu zadałem pytanie czy ma sens robienie roślinnych zamienników mięsa. Myślę, że tak. Nie chodzi już tutaj o nazwy, bo np. boczek powinien być tylko ze wieprzowiny, bo przecież tak nakazuje tradycja. Boczek to specyficzny smak i zapach, czyli wrażenia organoleptyczne, które generowane są przez typowe związki samakowo-zapachowe. To charakterystyczne wygląd i wrażenie jakie się ma jedząc chrupiące paski. Tak samo można z roślinnym boczkiem.
Produkty z Bezmięsnego Mięsnego są najwyższej klasy. Doceniam pomysł, wykonanie i smak. Data przydatności do spożycia to około 6 tygodni, ale można je bezpiecznie mrozić. Roślinne mięso wyróżnia przede wszystkim duża zawartość białka i błonnika.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
Rafał