Tym razem przeniesiemy się trochę w przeszłość, o jakieś 30 lat wstecz, do lat 80-tych. Dlaczego chcę poruszyć ten temat? Fascynuje mnie rozwój i postrzeganie zdrowia, jako dobra samym w sobie. Lubię obserwować zmiany i uwielbiam doszukiwać się smaczków związanych z dietetyką. Ostatnio na kiermaszu wyłowiłem piękną perełkę.
Zacznijmy od historii. Kiedy ludzkość zaczęła interesować się leczniczą żywnością? W którym roku był przełom i nagle zwrócono uwagę na to, co się zjada? Pożywienie jest podstawowym, nieodzownym elementem naszego życia. O przełomie można mówić w XVIII wieku, ale przecież w każdym okresie istnienia ludzkości znajdowały się wybitne jednostki zajmujące się proporcjami, składnikami i wpływie żywności na zdrowie i jakość życia.
„Papirus Ebersa” znaleziony w Egipcie i datowany na rok około 1550 p.n.e. jest jednym z niewielu bardzo dobrze zachowanych dzieł farmaceutyczno-medycznych. Ów manuskrypt zawiera 900 przepisów i receptur leczniczych opartych głównie na leczniczej roślinności.
Jeszcze wcześniejsze prace dotyczące ziołolecznictwa pochodzą z roku 2800 p.n.e. Zielnik powstał na zlecenie jednego z trzech cesarzy-ojców chińskiej medycyny Szen-Nunga. Według przekazów wysyłał on ekspedycje we wszystkie strony świata, a zdobyte próbki roślin i minerałów osobiście testował na samym sobie.
Hipokrates twierdził, że to pożywienie powinno być lekarstwem, a nie na odwrót. Całe średniowiecze, pomimo, iż było nazywane wiekami ciemnymi okraszone było ziółkami, leczniczymi nalewkami i likierami. Głównie zajmowali się tym klasztorni mnisi. O zdrowie musieli dbać i królowie i chłopi. Każdy chorował, każdego mogły boleć plecy, nikt nie żył wiecznie.
Dlatego ludzie poszukiwali źródeł zdrowia i młodości. Nie jest to wymysł XXI wieku, tak było od zarania dziejów. O całej historii nawyków żywieniowych i żywieniu można by napisać książki (i takie też powstały), ale dla głodnych wiedzy polecam zapoznać się z tymi dwoma artykułami:
Zdrowie z lat 80-tych
Osobiście jestem dzieckiem lat 90-tych i tak naprawdę świadome pojęcie na temat trendów żywieniowych posiadam dopiero od roku 2006-7. W tym czasie zacząłem się tym trochę interesować. Nie sięgnąłem wtedy nawet po fachową literaturę, a wiedzę na temat białek, węglowodanów i tłuszczy miałem wyniesioną z lekcji biologii.
Kiedyś napisałem o książce Jedzta co chceta z roku 1993. Cały czas jestem pod jej wrażeniem, bo wydawało mi się, że kiedyś to trochę po macoszemu traktowano zdrowe odżywianie. Człowiek uczy się przecież przez całe życie, a i czasem jedno życie to za mało, żeby wiedzieć więcej. Dojrzałem, przeczytałem więcej książek i publikacji, skończyłem studia i ciągle się dowiaduje nowych rzeczy.
W ramach poszukiwań nowych kulinarnych inspiracji postanowiłem wybrać się na kiermasz staroci i poszperać trochę pomiędzy książkami z odzysku. Długo nie szukałem, bo od razu w oczy rzuciła mi się książka Dietetyczne przepisy kulinarne pod redakcją Zofii Wieczorek-Chełmińskiej. Pobieżnie ją przejrzałem, zauważyłem tabelki, wyliczenia kalorii i witamin. Nie wczytywałem się w przepisy, ale uznałem, że mogą mi się przydać.
Rok publikacji mnie dość zaskoczył – 1986. Tak naprawdę jest to wydanie III, bo pierwsze prawdopodobnie pochodzi z końca lat 70-tych. W szeroko pojętym Internecie nie natrafiłem na konkretne informacje dotyczące Pani Zofii. To nic, bo napisała pewnie z dwa/trzy tuziny książek, a najnowsze wydanie Dietetycznych przepisów kulinarnych pochodzi z roku 2014.
W domu przeglądając dokładniej książkę i zagłębiając się w jej treść natrafiłem na niezwykły wycinek z gazety dotyczący porad żywieniowych. I dla mnie jest to prawdziwy skarb. Przeczytajcie sami i oceńcie czy ten krótki, acz treściwy tekst stracił na aktualności przez te około 30 lat? Sam obowiązkowo wypróbuje niby sezamki i fałszywy móżdżek.
Irena Gumowska była polską dziennikarką, publicystką i autorką licznych poradników kulinarnych, skierowanych głównie do kobiet. Najbardziej znane tytuły jej książek to: Czy wiesz, co jesz?, Wenus z patelnią, Życie bez starości. Polecam poszperać po półkach naszych mam i babć, bo jest duże prawdopodobieństwo, że znajdziemy tam jedną z przeszło 30 książek tej autorki.
Zdrowe podejście dziś i wczoraj
Oczywiście mamy XXI wiek, nauka zrobiła ogromne postępy w każdym możliwym kierunku. Wiemy już np., że cholesterol nie jest taki straszny jak go kiedyś malowano i że np. niektóre składniki marihuany można wykorzystać do terapii antynowotworowej. Szkopuł w tym, że prawie wszystko, co teraz wiemy bazuje na informacjach z przeszłości.
Pokolenia nowych badaczy i przede wszystkich osób ciekawych świata rozwijało pomysły sowich przodków. Ludowe sposoby na leczenie chorób znajdują potwierdzenia w dzisiejszych pracach doktorów i profesorów. Babcine porady przekazywane drogą werbalną mają swoje odzwierciedlenie w medycynie.
Ktoś kiedyś zarzucił mi w nieprzyjemny sposób, że to, co umieszczam na swoim blogu jest czyjąś wiedzą. Nie ja to wymyśliłem, nie ja to odkryłem. Nigdy nie mówiłem czy nie napisałem, że to, co opisuje tutaj jest moje (prócz paru własnych przemyśleń odnośnie zdrowego trybu życia), więc nie wiem z czego takie zarzuty wynikają…
Lubię odkrywać dawno zapomniane sposoby na zdrowie. Lubię się tym dzielić z ludźmi, którzy mają może mniej czasu, albo nie wiedzą gdzie szukać. Wyznaję zasadę zasłyszaną dawno temu, którą postaram się przytoczyć:
„W przyszłość nie mamy wglądu, teraźniejszość trwa teraz, więc odpowiedzi muszą być zawarte w przeszłości. Najłatwiej przenieść się w czasie czytając książki. Jeżeli ktoś miał (a na pewno miał) taki sam problem to już go rozwiązał i napisał o tym. W książkach zawarte są wszystkie odpowiedzi.”
Pozdrawiam i życzę owocnych poszukiwań
Rafał
a ja czytałem książkę Pani Ireny ,,nie daj się chorobie ! ” polecam
Super! :-)