Hormon szczęścia – serotonina – C10H12N2O. Dieta wpływa na nas tak bardzo, że to w dużym stopniu od niej zależy nasze samopoczucie.
Serotonina jest biogenną aminą, hormonem tkankowym i ważny neuroprzekaźnikiem w ośrodkowym układzie nerwowym. Produkowana jest w jądrach szwu (zbiór komórek nerwowych w pniu mózgu), szyszynce, błonie śluzowej jelita i trombocytach (płytki krwi).
Jej biosynteza odbywa się dwustopniowo i polega na enzymatycznej przemianie tryptofanu. Jest on aminokwasem egzogennym, czyli takim, który musimy dostarczać z pożywieniem do naszego ciała. Znajduje się w największych ilościach w produktach odzwierzęcych. A najwięcej w białku jaja, białkach mleka, serach podpuszczkowych (Parmezan, cheddar), mięsie karibu, suszonym dorszu. Znacie przysłowie „Śmieje się jak głupi do sera”? Jest w tym więcej prawdy niż mogłoby się wydawać.
Można by było pokusić o stwierdzenie, że weganie mogą mieć niedobory tryptofanu w diecie… ale istnieją roślinne źródła, które nie odstają, a nawet w przeliczeniu na % w białku przewyższają te wyżej wymienione tj. spirulina, ziarna soi, pestki dyni, ziarno sezamu. Również witaminy z grupy B, a szczególnie witamina B6 są potrzebne do syntezy serotoniny. Najlepiej ich szukać w kaszach, ziarnach, ciemnym pieczywie, brązowym ryżu – tam gdzie są węglowodany złożone.
Serotonina w przyrodzie naturalnie występuje m.in. w bananach, pokrzywie i ananasach, ale nie jest ona dobrze wchłaniana w takiej formie. Najlepiej gdy nasz organizm sam ją sobie wyprodukuje.
Substancja potrzebna do snu, apetytu i skurczu mięśni gładkich
Hormon szczęścia jest odpowiedzialny wraz z melatoniną za sen – relaksuje i usypia. Sama natomiast reguluje apetyt, temperaturę ciała, ciśnienie krwi i jej krzepnięcie. Pobudza także mięśnie gładkie do skurczu (znajdują się one w naczyniach krwionośnych, oskrzelach, jelitach, macicy, przełyku).
Zmniejsza wydzielanie kwasu solnego w żołądku. Jest bardzo ważna w odniesieniu do regulacji masy ciała. Według badań dotyczących neurobiologii jadłowstrętu psychicznego zaburzenia w syntezie tego hormonu mogą mieć istotny wpływ na rozwój tej choroby.
Serotonina wpływa na potrzeby seksualne i impulsywność. Niski poziom powoduje agresywność, rozdrażnienie, zmęczenie, zwiększoną wrażliwość na ból oraz zaburzenia depresyjne. Gdy jest jej za dużo to również nie dobrze. W stanach zakochania, produkowane jest w nadmiarze co dezorientuje komunikację pomiędzy komórkami nerwowymi. Występują kłopoty z koncentrację, apetytem i zasypianiem. Miłość, a może chemia… Skutecznie może się ona obniżyć, gdy się boimy lub jesteśmy zazdrośni.
Jak w naturalny sposób podnieść poziom serotoniny?
Poprzez odpowiednią dietę, aktywność fizyczną, dobry sen i czekoladę. O jedzeniu już napisałem w tym wpisie. Co do ćwiczeń fizycznych dodam tylko, że wystarczy 30 min szybszego spaceru każdego dnia, aby czuć się lepiej. O walce z bezsennością napisałem tutaj. Co do czekolady – jest udowodnione naukowo, że zwiększa ona syntezę serotoniny.
Przy diecie obfitującej w dużą podaż białka, ilość aminokwasów we krwi jest wysoka. Konkurują one ze sobą, blokując siebie nawzajem i ograniczając wchłanianie. Tryptofan, nie może trafić do mózgu. Gdy zjemy coś słodkiego, poziom insuliny we krwi wzrasta, a ta przekierowuje aminokwasy do mięśni. Nasz substrat do stworzenia hormonu szczęścia ma wolną rękę i polepsza się nam humor. Tylko co szybko przychodzi, to równie szybko odchodzi.
Powstaje błędne koło, bo „gdy nam smutno, gdy nam źle zajadamy cukierkami się…” Skoki serotoniny mogę również przyczyniać się do otyłości.
Słońce przychodzi nam z pomocą. Gdy przebywamy całymi dniami w ciemnych pomieszczeniach to tryptofan jest zużywany do syntezy melatoniny. Stajemy się senni i zmęczeni. Mało światła pada na dno oko – sygnał, że zbliża się pora na spanie, produkujemy hormon nasenny. I wtedy nie ma z czego produkować serotoniny. Gdy przez cały dzień chodzimy po podwórzu lub chociaż nie unikamy promieni słonecznych to niezbędnego aminokwasu nie ubywa.
A na podwieczorek – seks. Jeden z niezawodnych sposobów podnoszenia poziomu wszystkich hormonów poprawiających samopoczucie. Dodatkowo nasza odporność również wzrasta. Ogólnie człowiek staje się szczęśliwszy i zdrowszy.
Ciekawostki:
– jad skorpiona zawiera serotoninę, która wzmacnia odczuwanie bólu,
– u noworodków jest jej najwyższy poziom, podczas dojrzewania spada, po czym znów rośnie,
– u mężczyzn jest go o około 20-30% mniej niż u kobiet…
Wystarczy, żeby tylko jeden element w życiu człowieka zaczął nawalać, a po pewnym czasie posypie się wszystko. Zapominając enty raz z rzędu zjeść obiad, wystawiając się na duże stresy w pracy, zarywając nocki kroczymy prostą drogą ku smutkowi, rozpaczy i rozdrażnieniu. A wystarczy trochę czekolady i dłuższy spacer w ciepłych promieniach Słońca.
Warto poczytać o prekursorze serotoniny – 5-HTP.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
Rafał
Dla fanów mocniejszej muzyki ;-)
Szkoda, że dzisiejszy świat tak wypacza naturalne metody leczenia i samoleczenia. Ludzki organizm jest tak niesamowitą maszyną i prawda jest taka, że 98% chorób powstaje z błędnej diety, chronicznych niedoborów pierwiastków, witamin, itp. Serotonina jest tak samo ważnym elementem naszych procesów biochemicznych jak każdy inny związek. Dobrze o nią zadbać w diecie :)
Dokładnie! Zawsze powtarzam, że łatwiej zapobiegać niż leczyć :)
Z tego co wiem, % najwięcej tryptofanu jest w spirulinie :-P.
Nie według tej tabeli: http://pl.wikipedia.org/wiki/Tryptofan#Zawarto.C5.9B.C4.87_tryptofanu_w_r.C3.B3.C5.BCnych_pokarmach
;)