Garmażerka, czyli o tym co jest po drugiej stronie lady

Podziel się wiedzę

Jeżeli lubujesz się w gotowych pierożkach podawanymi przez panią sprzedawczynię w super i hipermarketach, ale masz słabe nerwy to czytanie dalszego tekstu nie przyniesie Ci satysfakcji. Natchnieniem do napisania tego tekstu były doświadczenia własne oraz wrodzona niechęć do nieprzestrzegania podstawowych zasad higieny.

Czym jest „garmażerka”?

Garmażerka, według definicji, to produkty, półprodukty i wyroby kulinarne przeznaczone do szybkiego przygotowania lub bezpośredniego spożycia. W jej skład wchodzą sałatki, surówki, zimne przekąski rybne, mięsne i warzywne, gotowe wyroby mączne (takie jak uszka, pierogi, pyzy), sosy oraz dania w słoikach, jak fasolka po bretońsku czy gołąbki. Ale jak to wygląda w rzeczywistości?

Brak priorytetu na czystość

Czystość, zwłaszcza mikrobiologiczna, nie jest tu priorytetem. Owszem, co jakiś czas lady i blaty są przecierane, ale to zwykle dla pozoru. Środki dezynfekcyjne na bazie chloru są dostępne, ale rzadko kto ma czas na ich używanie. Nie jest to troska o higienę, ale o czas. Czasami nawet zmywanie odbywa się tylko wodą i druciakiem, a co z ewentualnym tłuszczem z poprzednich partii? Niejednokrotnie wystarczała zwykła woda.

Magia daty ważności

Często daty ważności pozostawiają wiele do życzenia. Produkty mogą zyskać na „świeżości” poprzez zmianę daty otwarcia paczki. Kiedy nadchodzi zmiana, do starą datę dołącza się jedynkę, a produkt zdaje się być nagle 10 godzin młodszy. Druga zmiana dosypuje nowe produkty, a te stare daty wylatują. Czy to pierogi czy surówka, nie zawsze jesteśmy pewni, jak długo leżały na ladzie.

Brak nadzoru nad higieną

Jedna szmata do wycierania wszystkiego? Nikt na to nie zwraca uwagi. Obsługa klienta jest priorytetem, a brak personelu powoduje, że procedury są często zaniedbywane. Kontrole istnieją, ale zwykle są zapowiedziane, a procedury nie zawsze nadążają za rzeczywistością. Supersamy to wielkie maszyny nastawione na zysk, a praktyka często odbiega od teorii.

Chemiczne dodatki w garmażerce

Produkty garmażeryjne często zawierają wątpliwej jakości substraty. Definicja „produktu garmażeryjnego” pozwala producentom na dodawanie różnych substancji, takich jak białka soi, konserwanty czy przeciwutleniacze. To często wysoce przetworzone produkty, co nie sprzyja zdrowemu stylowi życia. Ostatecznie, data ważności staje się zagadką, gdy produkt jest już rozpakowany.

Jak wybierać produkty garmażeryjne?

Jeśli zastanawiasz się, jak uniknąć ryzyka związanego z gotowymi daniami garmażeryjnymi, oto kilka wskazówek:

  • Cena robi różnicę w jakości. Wybieraj produkty, które wydają się być lepsze pod względem jakości, nawet jeśli są nieco droższe.
  • Kupuj całe opakowania z datą ważności i próżniowym zapakowaniem, aby uniknąć niespodzianek.
  • Czytaj etykiety, zwracaj uwagę na składniki i unikaj produktów, które zawierają wątpliwe substancje.

Garmażerka jest obszarem, który wymaga rozwagi i ostrożności. Warto być świadomym tego, co wybieramy na talerz. Nie ma co popadać w paranoję, ale warto mieć pełną wiedzę na ten temat. Gotowe dania mogą być wygodne, ale nie zawsze są zdrowe i higieniczne. Pamiętajmy o tym, wybierając nasze posiłki.

Niebezpieczne dodatki do żywności – zagrożenia w garmażerce

W świecie garmażerki, niebezpieczne dodatki do żywności stanowią realne ryzyko dla zdrowia konsumentów. Wiele gotowych produktów kulinarnych może zawierać szkodliwe substancje chemiczne, które przyczyniają się do problemów zdrowotnych. Oto kilka związków, na które warto zwrócić uwagę:

  1. Sztuczne Barwniki i Aromaty – Wielu producentów stosuje sztuczne barwniki i aromaty, aby uatrakcyjnić wizualny wygląd i smak produktu. Niektóre z tych substancji mogą powodować reakcje alergiczne i nadwrażliwość u niektórych osób. Przykładowo, barwnik E129 (Czerwień Allura AC) jest często wykorzystywany i może powodować reakcje alergiczne.
  2. Konserwanty – Konserwanty są używane, aby wydłużyć okres przydatności do spożycia produktów. Jednak niektóre z nich, takie jak benzoiany i sorbaty, mogą być niebezpieczne dla zdrowia, wywołując reakcje alergiczne i problemy z przewodem pokarmowym.
  3. Sodu i Tłuszcze Nasycone – Gotowe dania garmażeryjne są często obfite w sod i tłuszcze nasycone, co jest związane z problemami zdrowotnymi, takimi jak nadciśnienie i choroby serca.
  4. Glutaminian Monosodowy (MSG) – MSG jest stosowany w celu wzmocnienia smaku w wielu gotowych daniach. Jednak u niektórych osób może powodować objawy znanego jako „syndrom chińskiego lokalu”, takie jak bóle głowy, zawroty głowy i nudności.
  5. Trans-tłuszcze – Trans-tłuszcze są obecne w wielu produktach garmażeryjnych, takich jak ciastka, ciasta i frytki. Są one powiązane z podwyższonym ryzykiem chorób serca.
  6. Sztuczne Substancje Zagęszczające – Niektóre gotowe dania zawierają sztuczne substancje zagęszczające, takie jak karboksymetyloceluloza (CMC) czy guma ksantanowa. Mogą one wpływać na trawienie i wywoływać problemy żołądkowe.

Podsumowanie

Dlatego ważne jest, aby przy wyborze gotowych produktów garmażeryjnych czytać etykiety i zwracać uwagę na składniki. Wybierając produkty o jak najmniejszej ilości sztucznych dodatków, tłuszczów nasyconych i trans-tłuszczów, możemy minimalizować ryzyko zdrowotne związanego z konsumpcją garmażerki.

Warto pamiętać, że nasze zdrowie zależy od jakości tego, co spożywamy. Unikanie niebezpiecznych dodatków do żywności jest kluczowe dla długoterminowego zdrowego trybu życia.

Pozdrawiamy i życzymy zdrowia, Rafał

Ps. Choć wydaje się to kontrowersyjne, to kurioza w świecie garmażerki zdarzają się. Często wynika to z presji na sprzedaż, gdzie liczy się ruch towaru. Jeśli sprzedaż spada, nacisk na pracowników wzrasta, co może prowadzić do błędów. Nie twierdzimy, że każdy produkt jest niefajny, ale warto być świadomym wyborów żywieniowych. Warto też docenić produkty wysokiej jakości, które stawiają na naturalne składniki zamiast chemicznych dodatków.

13 komentarzy

  1. Nie ma się co oburzać. To wszystko niestety prawda. Takie czasy, że oszukuje się na wszystkim. Konsument głupi, to i da się skusić. Promocja, gratis, extra – marketing robi swoje. A to, że jemy śmieci, idziemy na łatwiznę (wiadomo, prowizorka jest najtrwalsza), to tak się to wszystko sprawnie kręci. No właśnie, biznes jest biznes. Nauka klamie. A sanepid to już w ogóle najlepszy. To jest temat na osobny, bardzo bulwersujący pewnie wpis. Pozdrawiam!

  2. No, cóż. Rozumiem, że wypisując te bzdury opierasz się na wieloletnim doświadczeniu w produkcji garmażerki. Chociaż jak patrzę na rocznik to chyba jednak nie tak bardzo długim. Zapewne liznąłeś troszkę nauki w temacie technologii żywności i tyle. Od lat zajmuję się produkcją garmażerki w mojej restauracji i rozprowadzam poprzez sieć sklepów. Z tego co piszesz widzę, że nie masz pojęcia jak sprawny jest nasz polski SANEPID, jakie procedury (nie tylko na papierze) obowiązują w czasie produkcji ale też transportu i sprzedaży. Mącisz niepotrzebnie ludziom w głowach popisując się swą niby-wiedzą. Już dawno minęły czasy saturatorów, gdzie z jednej ledwo opłukanej szklaneczki piło pół miasta. Pozdrawiam.

    • Pani Edyto trzeba patrzeć szerzej. Rozumiem, że w Pani wieloletniej pracy w produkcji garmażerki spotkała się wyłącznie z uczciwymi sklepami (bo pewnie Pani stała za ladą i wydawała te produkty), a wszystkie produkty używane przez Pani choćby konkurencję są pierwszej klasy. Byłoby pięknie gdyby to była prawda, ale o ile jest kilku uczciwych producentów, to pieniądze zarobić można też na gorszej jakości produktach. Moje jakieś tam 5 lat studiów, trochę praktyk i praca w pewnym sklepie nie pozostawiają mi żadnych złudzeń. Opisałem zasady panujące w jednym z poważanych sieciowych delikatesów, może w innych jest inaczej. Co do samej produkcji wyrobów nie wnikam, jest obowiązek umieszczania całego składu na opakowaniu (w tekście napisałem również, że droższe pierogi są o niebo lepsze). Procedury, procedurami i o ile towar wyjściowy jest super, to co się z nim dzieje w punkcie sprzedaży? Nie bądźmy naiwni, wszystko można w Polsce przeskoczyć czy ominąć.

  3. zdecydowanie lepiej robić wszystko samemu, ale wiadomo, że w dzisiejszej codziennej bieganinie czasami ciężko zdążyć ze wszystkim. Moja mama przez wiele lat pracowała w gastronomii i zawsze nam powtarzała, żebyśmy nie kupowali niczego co ma w sobie farsz, bo na pewno jest zrobiony z gorszej jakości mięsa, odpadków, skórek, tłuszczy. Tak mi to w pamięci zostało, że raczej unikam gotowych pierogów, krokietów itd. A co do wędliny to cóż… jesteśmy chyba skazani na te blaty, krajalnice i noże? Chyba, że co jakiś czas zrobimy sobie pieczony schab we własnym piekarniku. Ze śliwką jest git.

  4. Niestety wszyscy jesteśmy zabiegani i brakuje nam czasu, aby zadbać o zdrowe odżywianie. Dużo łatwiej jest kupić coś gotowego – i po kłopocie. Jak widać wyżej, kłopoty dopiero mogą się zacząć – prędzej czy później. Dlatego, tak jak autor artykułu, gorąco zachęcam do jedzenia zdrowych, nieprzetworzonych produktów. Ugotowanie np. kaszy z warzywami wbrew pozorom nie zabiera dużo czasu, a jest wspaniałą inwestycją w zdrowie i dobre samopoczucie :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *