Błonnik powinien być podstawowym elementem każdej zdrowej diety. Bez sprzecznie posiada on dużo zalet, ale czy istnieje jakiś lepszy i gorszy? Jedno wiem na pewno – lepiej przed zakupem cudownych środków leczniczych dokładnie przyjrzeć się składowi i poszukać rzetelnych informacji.
Spotykam się co raz częściej z określeniem „błonnik witalny” czy „błonnik naturalny”. Po pierwsze nie spotkałem się z błonnikiem syntetycznym, jeżeli taki istnieje lub coś o nim wiecie to napiszcie w komentarzu. Po drugie czemu zawdzięcza sobie tę „witalność”, bo według mojej wiedzy błonnik pokarmowy to w dużej mierze nierozpuszczalne w wodzie i nie trawione przez nasz organizm części roślin. Chociaż słyszałem, że chitynowe pancerzyki chrząszczy również można podpiąć pod tą nazwę.
Szybki rzut oka na skład typowego produktu sprzedawanego na dość szemranych stronach internetowych (za niebotyczne ceny) i wiemy, że błonnik witalny to mieszanka babki płesznik i babki jajowatej. Roślin, które od pokoleń znane są ze swoich właściwości leczniczych i prozdrowotnych. Szczególnie odnośnie układu trawiennego.
W 100% produkt naturalny, niewątpliwie zawierający pokaźne ilości błonnika. Jednak dlaczego jest lepszy niż ten pozyskiwany np. z jabłek? Bo jeżeli chodzi o babkę płesznik to posiada ona wiele więcej zastosowań.
Błonnik witalny nie taki niezwykły?
Pewne jest jedno – tego typu produkt nie powinien być drogi. Spotkałem się z niebywale wysoką ceną: 80 zł za 160 g paczuszkę… Jest to kradzież w biały dzień i oszukiwanie ludzi, którzy naprawdę poszukują pomocy. W typowo zielarskim sklepie babkę płesznik można kupić za około 40 zł/kg (jajowata jest droższa).
Może teraz o samych właściwościach tej rośliny, bo to one sprawiają, że tak wiele się o niej ostatnio mówi. Jest ona jednym z najlepszym źródłem błonnika pokarmowego. Porównywalna z popularniejszym w Polsce siemieniem lnianym.
Babka płesznik (Plantago psyllium) polecana jest przede wszystkim podczas zaparć. Pomaga również podczas biegunek oraz przy nieżytach żołądka i jelit. Zaletą są łupiny okrywające nasiona. Przechodzą one przez układ trawienny do jelit w niezmienionej formie. Dzięki zdolności chłonięcia wody zwiększają swoją objętość, co ułatwia przesuwanie zaległej masy. Można wypróbować podczas tzw. jelitówki.
Na wyróżnienie zasługuje jednak duża zawartość śluzu, który wydzielany tworzy swoisty żel. Zapobiega on otarciom delikatnym ścian jelita i pomaga w wypróżnieniach. Szczególnie jest to ważne przy leczeniu hemoroidów. Ponadto babka płesznik działa pozytywnie na naturalną florę bakteryjną w jelitach. Przyczynia się do wzrostu dobrych bakterii.
Łagodne i bezpieczne działanie
Jak już wspominałem surowiec polecany jest przy hemoroidach, nawet w okresie ciąży, ponieważ nie działa gwałtownie. Łagodzi bóle i świąd oraz zmniejsza krwotoki guzków krwawniczych odbytu. Dla osłony w przebiegu choroby wrzodowej nasiona babki płesznik podawane są jako środek przeciwzapalny i śluzowy. Znajduje również zastosowanie w leczeniu podrażnień przewodu pokarmowego oraz w zespole jelita drażliwego.
Medycyna ludowa od dziesięcioleci stosuje babkę płesznik jako środek wykrztuśny i przeciwkaszlowy przy zapaleniu oskrzeli. Pomagać ma nawet w przypadku czerwonki. Posiada właściwości przeciwbakteryjne i moczopędne. Opisywane jest jej działanie przeciwbólowe w chorobach reumatycznych i artretyzmie. Zewnętrznie stosowano ją przy podrażnieniach i otarciach skóry.
Nasiona babki, a właściwie błonnik zawarty w łupinach może być pomocny podczas odchudzania. Ogranicza on wchłanianie tłuszczu, zmniejszając jednocześnie uczucie głodu. Pozytywnie wpływa na przemianę materii. Przyjmowanie preparatów z łusek nasion może skutecznie obniżyć poziom „złego” cholesterolu (LDL) na rzecz podniesienia zawartości tego „dobrego” (HDL) we krwi. Dodatkowo jak można przeczytać u dr Różańskiego na temat nasiona płesznika, są one bogate w fitosterole.
Dzieję się tak dzięki stymulacji flory bakteryjnej i wzrostowi jej aktywności enzymatycznej, która przyspiesza degradację cholesterolu. Relatywnie w dużym stopniu zmniejsza się równocześnie ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia. Dzięki regularnemu stosowaniu babki płesznik obniża się poziom cukru we krwi i ta właściwości przypisywana jest do błonnika pokarmowego.
Dbanie o swoje zdrowie i zapewnianie wszystkich potrzebnych substancji naszemu organizmowi nie powinno pochłaniać całego naszego domowego budżetu. Chociaż jeżeli o nie się nie dba w odpowiedni sposób, to mimo wszystko drogo nas może to kosztować…
Wracając do meritum sprawy. Nie watro pochopnie ulegać modom na „super-mega-cudowne” dietetyczne i niespotykane preparaty. Większość tego co mogliśmy uzyskać w darze od natury już od dawna wykorzystujemy. Dlatego trzeba czytać i weryfikować informacje na temat danego produktu. Sam tzw. błonnik witalny polecam, ale nie przepłaćcie za niego.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
Rafał
Czytając ten artykuł: http://www.jestemfit.pl/artykuly/dieta/b%C5%82onnik-witalny-wsparcie-nie-tylko-dla-walcz%C4%85cych-z-nadwag%C4%85
,błonnik witalny wydaje się być bardzo pozytywny. Ale póki lato jem dużo warzyw i owoców i nad jego zakupem zastanowię się dopiero jesienią, kiedy dieta już jest uboższa.
_______________________________________________________________________
CYTAT: “19 sty Błonnik witalny? Błonnik naturalny?” OCENIAM POZYTYWNIE! ♥♥♥♥♥
PRZECIEŻ POSZUKIWANIE BŁONNIKA W KAŻDEJ FORMIE I MIEJSCU JEST NA TAK.
_______________________________________________________________________
Marketing, marketing i jeszcze raz marketing… wykorzystuje sie do granic ludzką naiwność, żeruje się na marzeniach. Jest mi strasznie źle z tym, z tą świadomością, że tak łatwo oszukać kogoś, sprzedać mu wszystko, obiecać. Niby wiara czyni cuda, ale to jeszcze inna sytuacja. Brzydzę się tym, mimo, albo właśnie dlatego, że…. pracuję w tej branży. Ale wszystko zobaczone “od kuchni” sprawia, że bardzo już potem tego nie możesz. Nie tylko kiełbasy i polityki lepiej nie widziec, jak się robi. Gwarantuję. Pozdrawiam i dzięki za rzeczowy wpis!
Dziękuję! :)
Wszystko co nowe i mocno reklamowane, jest postrzegane przez ludzi jako lek na wszystko. Gdy pracowałem w aptece (jakieś 5 lat temu), nikt nie chciał kupować preparatów z błonnikiem, a dopiero reklama błonnika witalnego nakręciła sprzedaż.
Taki marketing. Ja pamiętam np. ”manicure biologiczny” i się śmiałem, że kurde co, będą uczyć biologii w trakcie robienia paznokci? Lol :-D. Niektórzy marketingowcy przeginają. Co do chityny i chitozanu to owszem, są one błonnikiem :-).
Teraz gdy “modne” jest być zdrowym wynajduje się co raz to różne świetne środki na wszelkie dolegliwości. Typowa manipulacja, czyli jak sprzedać coś drożej, skoro już jest to na rynku? – zmienić nazwę i przekonać, że to co innego. :P