Johimbina – zastosowanie i niebezpieczeństwa

Podziel się wiedzę

Johimbina w pewnych kręgach jest znanym i polecanym środkiem na efektywne spalanie tkanki tłuszczowej. W medycynie konwencjonalnej przypisywana jest na problemy z potencją. Nie jest to nowa substancja, ale co jakiś czas można o niej usłyszeć. Czy jest potencjalnie niebezpieczna dla zdrowia? A może warto włączyć ją w poczet codziennej suplementacji?


Z johimbiną miałem z nią styczność na studiach. Wtedy o niej po raz pierwszy usłyszałem i miałem okazję wypróbować na sobie jej działanie w kontekście preparatu dodającego tzw. „kopa” przed treningiem. Uzyskuje się ją najczęściej z kory afrykańskiego drzewa z gatunku johimba lekarska (Pausinystalia johimbe) lub z azjatyckiego krzewu rauwolfia żmijowa. Występuje ona w naturalnej formie i chociażby w Afryce stosowana była od dziesięcioleci podczas np. rytualnych orgii.

Na rynku dostępny jest chlorowodorek johimbiny, ale w Polsce sprzedawany jest tylko na receptę w aptekach. Jest lekiem na problemy z erekcją, a nawet na impotencję. Powoduje zwiększony dopływ krwi do narządów płciowych, zarówno u mężczyzn jak i u kobiet. Jest to bardzo silny afrodyzjak, ale w za dużych dawkach może być bardzo niebezpieczny.

Legalność, działanie i środek na odchudzanie

Johimbina w małych ilościach, czyli ta zawarta w preparatach ziołowych często jest mało skuteczna. Czysta jej forma jest dość ciężko dostępna, a źródła z których pochodzi mogą być niepewne. Handel nią jest zakazany, ponieważ może ona powodować skutki uboczne takie jak lęki, przyspieszone tętno, podwyższone ciśnienie krwi, arytmia serca.

Praktycznie była ona stosowana do pojawienia się na rynku niebieskich pigułek – viagry. Aktualnie johimbina polecana jest jako świetny sposób na odchudzania się. Szczególnie na „spalanie” tłuszczu z okolic ud, pośladków i brzucha. Wielu „znawców” na forach dla osób hobbistycznie uprawiających sporty siłowe wyraża pochlebne o niej opinie. Tylko często nie mówi o zagrożeniach…

Kluczem w sukcesie efektywnego działania johimbiny jest zdolność do blokady receptorów alfa-2-andregenicznych, co powoduje, że nieprzyłączane są do nich hormony: adrenalina i noradrenalina. Nasila się lipoliza, czyli rozpad tłuszczów, bo nasz organizm uważa, że „walczymy o życie” przez podwyższony poziom powyższych hormonów. Efektem jest, że na pierwszy rzut idzie materiał zapasowy zgromadzony właśnie na brzuchu (częściej występujący u mężczyzn) oraz na udach i pośladkach (u kobiet). Przy całym tym zamieszaniu wydzielane jest dużo energii w postaci ciepła. Należy ją przyjmować na czczo, ponieważ insulina niweluje jej działanie.

W tym badaniu https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12323115 wykazano, że przed wysiłkiem podawanie johimbiny może zwiększyć skuteczność treningu wysiłkowego w kontekście utraty tłuszczu poprzez zwiększenie lipolizy. Dodatkowo odkryto synergistyczne działanie kofeiny i johimbiny. 

Niby wszystko jest jasne, ale jednak… Decydując się na przyjmowanie tego specyfiku trzeba bezwzględnie mieć odporny i zdrowy układ krążenia. Johimbina może znacznie przyspieszyć akcję serca. Coś o tym wiem, bo jak wspominałem miałem z nią styczność – serce wali jak u rozjuszonego byka. Innymi skutkami ubocznymi mogą być bóle głowy, podchodzące pod stan migrenowy. Wiązać się to może albo ze wzrostem ciśnienia tętniczego, albo z nagromadzeniem się adrenaliny w organizmie i spożyciu produktów zawierających aminokwas – tyraminę.

Czego nie jeść wspólnie z tym preparatem?

Johimbina i tyramina nie współgrają ze sobą, więc podczas kuracji trzeba unikać: sery żółte i pleśniowe, czerwone mięso, śledzie, fasole, wątróbkę drobiową, banany, ananasy, owoce cytrusowe, czekoladę, kawę, herbatę, wina, piwa, kiszoną kapustę. Po ich połączeniu może nastąpić gwałtowna reakcja organizmu w postaci silnego bólu głowy połączonego z sztywnieniem szyi i uszkodzeniem układu naczyniowego.

Ponadto bardzo duże stężenia johimbiny wywołują halucynacje, stany lękowe, drżenia i odrętwienia mięśni. Najczęściej polecane dawki mieszczą się w przedziale 20-100 mg.

Abstrahując od głównego tematu, tyramina jest aminokwasem, który może sam z siebie wywoływać bóle głowy. Podczas jego trawienia podnosi się ciśnienie tętnicze, które może objawić się migreną i kołataniem serca.

Impulsywność, depresja, samobójstwo i erekcja

W toku poszukiwań odpowiednich informacji natrafiłem na interesujący wykład pt. „Impulsywność a samobójstwa”. W skrócie rzecz ujmując, na symptomy depresji również składa się impulsywność. Może zostać ona wywołana przez leki aktywizujące, czyli alkohol, amfetamina, kokaina oraz johimbina. „Impulsywność” plus „beznadziejność” według tych badań równa się „samobójstwo”.

Z drugiej strony, johimbina jest używana od lat 60. XX wieku jako środek na potencję. Wspiera m.in. leczenie zaburzeń wzwodu w stanach depresji, gdy problemy są wywołane przebiegiem choroby. Teoretycznie najskuteczniejsza terapia w tym przypadku polega na stosowaniu jej z trazodonem (doustnym preparatem przeciwdepresyjnym).

Johimbina stosowana według zaleceń lekarza jest bezpieczna, ale przyjmując ją na własną rękę stwarzamy sobie zagrożenie. Co prawda jest skuteczna podczas odchudzania, ale tylko przestrzegając ścisłej diety można uzyskać odpowiednie efekty. W innym przypadku to strata naszych pieniędzy, czasu i zdrowia.

Pozdrawiam i życzę zdrowia

Rafał


A może inne naturalne afrodyzjaki? Zapraszam: 6 naturalnych afrodyzjaków

6 komentarzy

  1. Stosowałam kilka lat temu wyciągi roślinne z alkaloidami johimbiny w składzie – efekty były w postaci minimalnej utraty tłuszczu i wzrostu libido.
    Od lipca stosuję 10 mg dziennie yohimbiny hcl z hades hegemony. Tkanka tłuszczowa znika – zarówno z ud jak i z brzucha, a przy okazji odczuwam całkiem pokaźny wzrost libido :) Niby to efekt dalszoplanowy ale bardzo przyjemny :) Nie neguje więc tego produktu – dla mnie jest bardzo fajny :)

    • Wszystko jest dla ludzi, ale nie każdy człowiek jest dla wszystkiego ;-) Sam stosowałem johimbine, ale przez krótki czas i w małych dawkach. Nie skreślam całkowicie produktu, ale jeżeli ktoś chce stosować to musi wiedzieć o wszystkich ewentualnych konsekwencjach. Pozdrawiam!

  2. A ja czytałam gdzieś, że dawniej w Polsce, w latach ’70 bodajże był to też popularny środek przepisywany przez weterynarzy, jak zwierzęta nie chciały się rozmnażać, to je traktowano właśnie tym :)

    • Ktoś by powiedział „ale przecież to z rośliny, z przyrody”, niby powinno być bezpieczne, a tu niespodzianka. Nie polecam oczywiście eksperymentów na sobie. Wystarczy, że ja eksperymentuje :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *