Początek roku to dobry czas, żeby wykrzesać w sobie trochę chęci i postanowić sobie… Właściwie, to co? Brak pomysłów, a może brak motywacji?
Wyświechtane hasło Nowy rok – nowy/nowa ja może i kogoś jeszcze motywuje. Jednak im dłużej żyjemy na tym świecie tym bardziej się utwierdzamy w przekonaniu, że łatwo jest tylko zacząć. Trwanie w postanowieniu to zazwyczaj długotrwała i męcząca droga.
Postanowić i co dalej?
Naukowcy wielokrotnie przebadali i przestudiowali zachowania osób silnie zmotywowanych po Sylwestrze. Do końca drugiego tygodnia stycznia zazwyczaj ich zapał to trzymania się postanowień wypala się. Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest kilka. W przypadku, gdy nasza motywacja opiera się tylko na chwilowym pragnieniu to nie mamy co liczyć, że w ogóle coś się uda.
Przykład 1. Po prawie dwutygodniowym objadaniu się smakołykami w okresie świątecznym, przed końcem miesiąca stwierdzamy, że przybyło nam kilka zbędnych kilogramów. Stajemy przed lustrem i jesteśmy załamani swoim wyglądem. Postanawiamy schudnąć, czyli od nowego roku ścisła dieta. Męczymy się na niej kilka dni, aż w końcu stwierdzamy, że w sumie to już jest lepiej, a następne święta to w kwietniu.
Przykład 2. Przecież palenie papierosów jest takie niezdrowe i problematyczny. Trzeba skończyć z tym nałogiem, więc zaopatrujemy się w blister z gumami/tabletkami, które mają ułatwić proces odzwyczajania się od papierosów. Mija pierwszy tydzień i coś lub ktoś nas mocno denerwuje. Jesteś roztrzęsiony, a ktoś akurat pyta się czy zapalisz – więc idziesz.
Przykład 3. Ten nowy model telefonu/laptop/mikser wygląda świetnie, ale nie stać mnie na niego. Kosztuje bardzo dużo, ale ma niezliczone i bardzo przydatne funkcje. Właściwie to już trochę oszczędzam, więc w końcu się uzbiera. Tylko, że pod koniec pierwszego miesiąca okazuje się, że jednak trzeba opłacić zaległe rachunki…
Odroczona gratyfikacja
Rozwój cywilizacji trochę nas rozpieścił i zachowujemy się jak małe dzieci. Nie potrafimy czekać, brak nam cierpliwości i dalekosiężnego patrzenia w przyszłość. Naukowcy postanowili w prosty sposób sprawdzić czy dzieci w wieku 3-5 lat potrafią nie zjeść cukierka w zamian za więcej cukierków. Haczyk był taki, że miseczka ze słodkościami leżała już przed nimi i przez 15 minut byli w pokoju sami. Żadne z dzieci nie wytrzymało – słodycze zostały zjedzone.
Odroczona gratyfikacja to w prostych słowach rezygnacja z czegoś w danej chwili w zamian za większą nagrodę w przyszłości. Nie potrafimy czekać, wszytko czego oczekujemy chcemy, żeby stało się już teraz. W większości przypadków jest to uzasadnione. Jak coś zamawiamy przez internet to się cieszymy gdy szybko odwiedza nas kurier. Tylko, że w przypadku odchudzania szybkość to tak naprawdę błąd. Podobnie jest w przypadku oszczędzania. Odkładajmy tyle ile wiemy, że możemy i liczmy się z tym, że może nam to zająć więcej czasu.
Metoda małych kroków
Nie od razu Rzym zbudowano, więc nie ma co liczyć, że te dodatkowo 10 kg zniknie przez miesiąc. Oczywiście jest mnóstwo „cudownych” sposobów na odchudzanie, które rzekomo gwarantują takie spadki masy ciała. Z własnego doświadczenia wiem, że utrata już ponad kilograma tygodniowo może zakończyć się efektem jo-jo. Co szybko odchodzi to jeszcze szybciej donas wraca.
Dieta jest mylnie kojarzona tylko z nieprzyjemnym odchudzaniem. A tak naprawdę jest do kompleksowe podejście do tego jak się odżywiamy. Ile kalorii, witamin, minerałów czy przeciwutleniaczy dostarczamy naszemu ciału. Krótkoterminowe diety ukierunkowane na spalanie tłuszczu sprawdzają się jedynie na… chwilę.
Nie rzucajmy się na głęboką wodę. Przy zdrowej diecie ważna jest eliminacja i podmienianie produktów, które z punktu widzenia dietetyki uznawane są na niezdrowe. Wystarczy systematycznie robić małe kroki a zajdzie się bardzo daleko.
Porady wydać się mogą banalne, ale na tym polega racjonalne odżywianie. Zamiast smażyć potrawy, lepiej gotować na parze, ewentualnie piec w piekarniku z mniejszą ilością tłuszczu. Jeść więcej warzyw i owoców – codziennie zwiększać ich ilość. Zacząć używać słodzików, przestać pić dosładzane napoje, unikać podjadania słodyczy itp. Małe kroki, ale systematycznie, żeby zajść daleko i nie wrócić.
Co nas motywuje?
Szczerze to jeżeli nam samym się nie zechce, to nic i nikt nam nie pomoże. Wszystko powinno wypływać z nas samych. W innym wypadku chwilowy zapał szybko mnie, bo będziemy oczekiwać, że ktoś będzie nad nami stał i nas pilnował. Oczywiście jest to wygodne, ale jeżeli nasi najbliżsi nie podzielają naszej chęci lepszego życia to im jedzenie pizzy na obiad nie będzie przeszkadzać. Ostatecznie można jeszcze zapłacić trenerowi personalnemu albo udać się do dietetyka.
Dobrym rozwiązaniem np. w przypadku zwiększania aktywności fizycznej jest znalezienie kogoś z kimś można by było wspólnie ćwiczyć. Może ktoś z naszego najbliższego otoczenia również potrzebuje takiego wsparcia. Rodzina często jest deprymująca. Wtedy zostaje nam szczera rozmowa. Dieta i sport to klucz do zdrowej przyszłości, może to były dobry argument.
Co może nas motywować? Często są to czysto egoistyczne pobudki. Lepsza sylwetka, dobre samopoczucie czy posiadanie czego cennego to nic złego. W końcu nikt za nas nie zadba o nasze zdrowie. Egoizm w tym znaczeniu to pozytywna cecha.
Pozdrawiam i życzę wytrwania w postanowieniach, Rafał