Globalizacja pomogła spopularyzować wiele cennych darów natury, które kiedyś były jedynie domeną niektórych regionów świata. Czy superżywność ma przyszłość? Czy warto czerpać z nich korzyści dla zdrowia?
„W świecie żywienia rozpoczyna się nowa era. Nasz potencjał żywieniowy nareszcie dogonił technologię. Transport, komunikacja, komputery i wiedza o żywieniu pozwalają nam uzyskać dostęp do pochodzącej z całego świata żywności najwyższej jakości. Do tej pory było to niemożliwe.
Coraz więcej ludzi otwiera się na świat żywności organicznej i naturalnego zdrowia. Ruch propagujący żywność organiczną szturmem podbija sieci sklepów spożywczych. Zbliżamy się do punktu krytycznego, w którym konsumenci całkowicie zwrócą się ku produktom organicznym. Czy chcesz dołączyć do tej grupy i dowiedzieć się, w jaki sposób spożywać najzdrowsze jedzenie na świecie?” David Wolfe, „Superżywność. Jedzenie i medycyna przyszłości”.
Autor powyższego cytatu jest uznanym ekspertem od surowej diety i zdrowego odżywiania. Stwierdzenie, że to przez niego rozpoczął się wielki „boom” na zdrową, egzotyczną żywność nie byłoby kłamstwem. On jako pierwszy w Ameryce Północnej wprowadził do powszechnego obiegu takie produkty jak jagody goji, jagody inkaskie, masło kakaowe, ziarna kakaowca, proszek kakaowy, sproszkowany mangostan w kapsułkach, ekstrakt z maki, tłoczony na zimno olej kokosowy i jego autorski produkt: surową czekoladę. To wręcz niesamowite, że jeden człowiek potrafił zwrócić uwagę prawie całej ludzkości na możliwości, jakie daje odpowiednio przyrządzone i dobrane pożywienie.
Co mnie zaskoczyło w książce „Superżywność. Jedzenie i medycyna przyszłości”? Jestem sceptykiem i gdy słyszę „surowa dieta” czy inne dietetyczne ekstrema, jakoś automatycznie okrywam się płaszczem nieufności. Na pierwszy rzut oka David to bujający w obłokach weganin, skaczący od krzaczka do krzaczka i śmiejący się do Słońca.
Tylko tak naprawdę, co w tym złego? Nie powinno się oceniać ludzi na pierwszy rzut oka, czy w tym przypadku książki po okładce. Autor jest wielkim pasjonatem. Jest też bardzo dobrze wykształconym człowiekiem, dlatego sama treść i wartość jego prac jest rzetelna. I to było chyba moje największe zaskoczenie.
Obszerne opisy superżywnościowych produktów okraszone są licznymi historiami, mitami oraz faktami, które mają swoje podłoże w badaniach. W książce znajduje się specjalny rozdział poświęcony pracom naukowym. Świetnym dodatkiem są tabele z wnikliwymi danymi dotyczącymi składu i substancji odżywczych. Wyczytać można zawartość minerałów, witamin, aminokwasów, przeciwutleniaczy, kwasów tłuszczowych oraz odnaleźć związki najważniejsze dla poprawy zdrowia.
Czym jest superżywność?
To żywność posiadająca wiele unikalnych właściwości prozdrowotnych np. jagody goji są źródłem kompletnego białka, pobudzają układ odpornościowy dzięki polisacharydom, oczyszczają wątrobę z pomocą batainy i wiele więcej.
W książce opisane jest 10 rodzajów superżywności:
* jagody goji,
* kakaowiec,
* maka,
* produkty pochodzenia pszczelego (miód, pierzga, propolis i mleczko pszczele),
* spirulina,
* niebieskozielone algi AFA,
* fitoplankton morski,
* aloes,
* orzechy kokosowe.
Oraz kilka produktów, które również trzeba poznać:
*acai,
* chlorella,
* jagody camu camu,
* jagody inkaskie,
* bulwa yaconu,
* listownicowce,
* noni (morwa indyjska).
Ponadto Wolfe wspomina o superziołach, które można używać jako dodatek do codziennych posiłków. Bardzo mnie cieszy, że m.in. do nich zalicza się pokrzywa, koci pazur, grzyby reishi, skrzyp polny, traganek, cytryniec chiński.
Tylko czy sama wiedza o nich może już przynieść rezultaty? Oczywiście, że nie, dlatego książka zaopatrzona jest w wiele prostych przepisów. Dzięki temu łatwo i szybko można włączyć je do diety.
Czyta się ją bardzo dobrze i szczerze mogę ją polecić każdemu, kto chce być na bieżąco z pędzącym do przodu światem zdrowej żywności.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
Rafał
Pokrzywę piłam dziś rano, a jagody goji zasadziłam jakiś tydzień temu.
Czyli superżywność w wersji ekonomicznej ;)
I git! :) W książce jest napisane, że robili test z zasadzeniem jagód goji, taki prosto z paczki. Rozcięli 64, wsadzili do ziemi i wszystkie im wykiełkowały :)
Wow! Ja kupiłam zadzonkę, ale tak też muszę spróbować :)